Wśród problemów politycznych, które pojawiły się przed konferencją pokojową, kwestia odbudowy Polski została podjęta jako jedna z pierwszych, a rozwiązana – jako jedna z ostatnich. […] Była to także jedna z najpoważniejszych i najbardziej drażliwych kwestii, z jakimi konferencja musiała się zmierzyć. Była tak trudna, ponieważ wschodnie granice Polski nie mogły być ustalone bez odwołania się do sowieckiego rządu Rosji […], a także dlatego, że zachodnie granice Polski nie mogły być ustalone bez odebrania dużej części terytorium Niemcom […]. Można przy tym zauważyć, że żadna inna część ustaleń terytorialnych dokonanych w Wersalu nie wywołała w Niemczech tak wielkiego gniewu, jak rozwiązanie kwestii polskiej, a niezwykle rzadko jakiś inny element traktatów pokojowych był częściej potępiany przez krytyków tych traktatów poza granicami Niemiec.
W wypadku Polski, podobnie jak w wypadku większości innych problemów terytorialnych, konferencja pokojowa kierowała się zasadą, że w dzisiejszej Europie granice, które mają największą szansę okazać się sprawiedliwymi, satysfakcjonującymi i trwałymi, to te, które odpowiadają podziałom etnograficznym […].
Komisja do Spraw Polskich ustanowiła swego rodzaju rekord, przynajmniej w swojej dziedzinie. Obradowała od lutego do grudnia; w niektórych okresach spotykała się prawie każdego dnia w tygodniu, a czasami dwa razy dziennie […].
Pierwszą i najważniejszą polską kwestią, którą należało podjąć, była sprawa granicy od strony Niemiec. […] Mapa etnograficzna tych regionów stała się bardzo skomplikowaną mozaiką. Oba narody wszędzie przeplatają się ze sobą; jest wiele wysp o przewadze niemieckiej, otoczonych morzami Słowian, a wytyczenie granicy, która oddzieliłaby oba narody w jasny sposób, nie pozostawiając dużych skupisk jednego narodu na terenach drugiego, jest rzeczą, której po prostu nie da się zrobić. Inny rodzaj trudności wynikał z charakteru statystyk, z którymi trzeba było pracować. Jedyne dostępne dane dotyczące liczby i rozmieszczenia obu narodów na tych terytoriach zostały wydane przez rząd pruski i wielokrotnie wykazano w toku niezwykle starannych i żmudnych badań, że bywają tendencyjne i „poprawione”, a w niektórych przypadkach całkowicie fałszywe i wprowadzające w błąd. […]
Komisja do Spraw Polskich przedstawiła swój pierwszy raport Radzie Najwyższej pod koniec marca. W raporcie zalecono przyłączenie do Polski większej części prowincji poznańskiej i Górnego Śląska, a jednocześnie pozostawienie w Niemczech okręgów zachodnich, w przeważającej części niemieckojęzycznych, obu tych terytoriów. […] Prawdą było, że proponowany układ miałby poważną wadę polegającą na oddzieleniu Prus Wschodnich od reszty Niemiec. Jednak w tym przypadku była to kwestia wybrania mniejszego zła. Albo Prusy Wschodnie musiałyby komunikować się z Niemcami drogą lądową przez terytorium Polski (komunikacja drogą morską byłaby zawsze łatwa), albo komunikacja Polski z morzem musiałaby odbywać się przez terytorium Niemiec. […]
Pozostała jeszcze do zagospodarowania południowa strefa Prus Wschodnich, nazywana na ogół okręgiem Olsztyn. […]
Przedstawiony tutaj zestaw propozycji został uzgodniony przez ekspertów wszystkich reprezentowanych w komisji mocarstw po bardzo długich dyskusjach i znaczących kompromisach ze wszystkich stron. […] Wkrótce jednak okazało się, że pan Lloyd George był niezadowolony; twierdził, że przy proponowanych granicach liczba Niemców wcielonych do Polski staje się niebezpiecznie duża i powinna być w miarę możliwości zmniejszona. […] W rezultacie powstał zupełnie nowy plan, który miał chronić interesy gospodarcze Polski w porcie w Gdańsku, a jednocześnie umożliwić uniknięcie niedogodności związanych z przyłączeniem tego niemieckojęzycznego miasta do Polski. Zgodnie z tym planem Gdańsk i niewielki, przylegający do niego obszar miały razem stworzyć wolne miasto pod ochroną Ligi Narodów. […]
Z tymi modyfikacjami propozycje przedstawione przez Komisję do Spraw Polskich zostały włączone do warunków pokoju […]. Jak wiadomo, Niemcy w odpowiedzi złożyli ostry protest, sprzeciwiając się przede wszystkim cesjom na rzecz Polski, a zwłaszcza groźbie utraty Górnego Śląska. Doprowadziło to w Paryżu do kryzysu. […]
Wśród koncesji na rzecz Niemców, o których wówczas zdecydowano, być może najważniejsze były te związane z Górnym Śląskiem. Pierwotnie postanowiono domagać się dla Polski większości tego obszaru ze względu na znaczną część polskojęzyczną (65% dla całego terenu, a w więcej niż kilku okręgach 80% lub nawet 90%), a także dlatego, że Polacy ze Śląska wydawali się dawać wystarczające dowody swoich polskich sentymentów i pragnienia zjednoczenia z ojczyzną. Nie można było jednak zaprzeczyć, że utrata Górnego Śląska oznaczałaby dla Niemiec bardzo poważny cios. Ziemia ta była bowiem jednym z głównych ośrodków górniczych i jednym z najbardziej uprzemysłowionych regionów byłego Cesarstwa Niemieckiego. […]
Stąd decyzja, że także na Górnym Śląsku [jak i w okręgu Olsztyn] powinien odbyć się plebiscyt, a gdyby głosowanie wypadło na korzyść Polski, Niemcy powinny mieć prawo do pewnej ilości śląskiego węgla. […]
Wyniki można podsumować stwierdzeniem, że Niemcy zostały zmuszone do oddania Polsce około 16 750 mil kwadratowych terytorium i około 2,9 miliona mieszkańców […]. Wśród ludności przekazanej Polsce znalazło się według ostatniego niemieckiego spisu powszechnego około 1,8 miliona Polaków i około 1 miliona Niemców, tj. w stosunku dziewięć do pięciu. Plebiscyty w okręgach Olsztyn i Kwidzyn już się odbyły. W obu wyniki były w przeważającej mierze przychylne Niemcom, czego faktycznie można się było spodziewać […].
Na Górnym Śląsku plebiscyt ma się odbyć w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Na jego wynik trzeba czekać z pewną obawą, bo plebiscyty mają tę wadę, że podnoszą narodowe animozje do poziomu gorączki; na Górnym Śląsku miały miejsce już dwa krwawe wybuchy, a obu rywalizującym narodom rozpaczliwie zależy, by nie stracić tego, co jest niewątpliwie najbogatszym terytorium, jakie jeszcze pozostało do wygrania. Wreszcie można zauważyć, że właśnie podpisano traktat między Polską a Gdańskiem, który został opracowany przez Radę Ambasadorów w Paryżu. […] Polacy w Gdańsku są często dyskryminowani. W obliczu kryzysu zagrażającego swojej egzystencji, jaki miał miejsce latem ubiegłego roku, Polska odkryła, że jej jedyny port jest dla niej praktycznie zamknięty przez wrogość gdańszczan […]. Konferencja pokojowa nie poczyniła żadnych ostatecznych ustaleń w sprawie terenów Polski będących dawnym zaborem austriackim i rosyjskim.