Edward Mandell House

(1858–1938)

Fot. Bain News Service, Library of Congress; LC-B2- 3708-7 [P&P]

Dyplomata i szara eminencja amery­kańskiej polityki. Urodzony w Houston w Teksasie. Jego ojciec był wpły­wowym biznesmenem oraz lokalnym politykiem. W 1877 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie Cornella, które przerwał, by zaopiekować się chorującym ojcem. Na początku swojej kariery zawodowej zaangażowany w prowadzenie rodzinnych interesów, z czasem przesunął swoje zainteresowania w stronę polityki. Był m.in. nieformalnym, lecz wpływowym doradcą oraz patronem politycznym czterech gubernatorów Teksasu (w latach 1894–1906). Jeden z nich nadał mu honorowy stopień pułkownika, stąd w przestrzeni publicz­nej Edward House zaistniał jako „Pułkownik House”.

Po wycofaniu się z lokalnej polityki, w 1911 r. zaangażował się w zakoń­czoną zwycięstwem kampanię prezydencką demokraty Woodrowa Wilsona. Po objęciu fotela prezydenckiego przez Wilsona odmówił przyjęcia formalnej funkcji, zarazem stając się głównym doradcą i nieformalnym przedstawi­cielem nowego prezydenta, szczególnie w kwestiach dotyczących polityki zagranicznej, w tym w trakcie I wojny światowej, a następnie podczas . W 1915 i 1916 r. House prowadził w Europie w imieniu Wilsona negocjacje mające przynieść pokój, w 1918 r. otrzymał zadanie zorganizowania grupy doradców zwanej . Miał też znaczący wpływ na kształt wilsonowskiej wizji nowego porządku mię­dzynarodowego. Negocjacje pokojowe w Paryżu przyniosły silne napięcia między Pułkownikiem House’em a prezydentem Wilsonem, czego efektem było gwałtowne rozejście się dróg obu polityków po powrocie do Ameryki w 1919 r.

Jeszcze w trakcie wojny House nawiązał bliskie relacje z Ignacym Ja­nem Paderewskim, pod wpływem którego stał się silnym promotorem spra­wy polskiej. W uznaniu jego zasług dla niepodległości Polski Uniwersytet Poznański przyznał mu w 1924 r. tytuł doktora honoris causa. Z kolei w 1932 r. w warszawskim parku Skaryszewskim stanął jego pomnik, ufundowany przez Paderewskiego. House zostawił po sobie obszerne dzienniki.

Galeria

/ 3

24 czerwca 1915. Pułkownik Edward Mandell House (z lewej) i prezydent USA Woodrow Wilson. Fot. Bain News Service, Library of Congress; LC-B2- 3527-3 [P&P]

/ 3

Paryż, 1919. Edward Mandell House wśród członków amerykańskiej delegacji na paryską konferencję pokojową (siedzi pierwszy z lewej). Obok House’a siedzą: Robert Lansing, prezydent USA Woodrow Wilson, dyplomata Henry White i generał Tasker Howard Bliss. Fot. Lucien Swift Kirtland, National Portrait Gallery

/ 3

Warszawa, 4 lipca 1932. Odsłonięcie pomnika Pułkownika Edwarda Mandella House’a w parku Skaryszewskim. Fot. Jan Binek, Biblioteka Narodowa

/ 2

0:27 min

Paryż, 16 grudnia 1918. Edward Mandell House opuszcza biuro Służby Dyplomatycznej. Źródło: National Archives at College Park

/ 2

0:07 min

Wersal, 28 czerwca 1919. Przybycie delegatów do pałacu wersalskiego na podpisanie traktatu pokojowego, wśród nich – Edward Mandell House z żoną. Źródło: National Archives at College Park

Praktyk wilsonowskiego idealizmu

Nowy Jork, 20 września 1914

Myślę, że Rosja powinna zaproponować Niemcom i Austrii zapewnienie Polsce autonomii i możliwość stania się niepodległym państwem, a Wielka Brytania powinna poprzeć tę propozycję. […]

12 listopada 1915

[…] Punktualnie o piątej trzydzieści zjawił się Paderewski wraz z Woolleyem. Jego opowieść o niedolach Polski była przejmująca. W swoim Komitecie ma tak wybitne osobistości, jak były prezydent Taft, Joseph Choate i tak dalej, a jednak sumy pieniędzy, które otrzymali, są nieznaczne. Powiedział, że Vanderlip, który jest skarbnikiem Komitetu, wystosował 30 tysięcy listów z prośbami do banków i wielkich korporacji w Ameryce. W odpowiedzi napłynęło mniej niż 8 tysięcy dolarów. Zapewnił, że […] [w Polsce] panuje skrajne ubóstwo, które przekracza wszelkie wyobrażenia. Pragnąłby, aby nasz rząd podjął jakieś działania. Nie wie jednak jakie. Obiecałem przemyśleć tę kwestię i spotkać się z nim ponownie w następny czwartek. Był mi bardzo wdzięczny za zainteresowanie sprawą i wyraził głębokie uznanie. Wcześniej sądziłem, że Paderewski jest typem nieopanowanego, odpychającego egoisty. Podczas naszej rozmowy nic nie wskazywało na podobne cechy charakteru. […]

18 listopada 1915

[…] Obiecałem Paderewskiemu, że nie ustanę w wysiłkach na rzecz Polski, dopóki nie okaże się, że nic więcej nie mogę zrobić, lub do chwili, gdy odniosę sukces. Pochwycił obie moje dłonie i powiedział: „Niech pana Bóg błogosławi”, a do oczu napłynęły mu łzy. […]

3 grudnia 1915

[…] Burmistrz Newton Baker z Cleveland chciał ze mną przedyskutować projekt, nad którym pracuje, w sprawie zebrania dużej sumy pieniędzy, […] do przekazania Europie po zakończeniu wojny dla wsparcia potrzebujących. […] Wykorzystałem tę okazję, aby przedstawić sytuację znękanej Polski. Nakreśliłem, na ile umiałem, plastyczny obraz klęsk, które spadły na tych nieszczęsnych ludzi. Uzmysłowiłem mu, że Belgia, której tak wiele pieniędzy ofiarowano, jest w porównaniu z Polską zacisznym ogródkiem. Nakłaniałem go do powołania komitetu i niezwłocznego zebrania znacznej sumy, nie czekając do zakończenia wojny, ale podając mieszkańcom Polski pomocną dłoń. Wyjaśniłem, że kiedy skończy się wojna i zostanie zgromadzona ogromna kwota pieniędzy, to większość jej z pewnością zostanie przekazana Polsce jako najbardziej pokrzywdzonej części Europy. […]

21 grudnia 1915

[…] Pośród ciekawych gości pojawił się Paderewski. Pragnął podziękować za to, co zrobiłem dla Polski. Bezpośrednią przyczyną jego wdzięczności była prezydencka proklamacja, ogłaszająca dzień Nowego Roku dniem zbiórki na rzecz Polski. […]

26 maja 1916

[…] Zatelefonował do mnie Jerome Green z Fundacji Rockefellera, prosząc o przyspieszenie pomocy humanitarnej dla Polski. Na dziś fundacja przeznaczyła na ten cel milion dolarów. Obiecałem dopomóc im w sferze dyplomatycznej. […]

8 stycznia 1917

[…] Pragnął [Paderewski] wyjaśnić problemy, które prawdopodobnie wynikną z przybycia nowego ambasadora Austrii, Tarnowskiego. Austriaccy Polacy planują dla niego uroczyste powitanie, które zdaniem Paderewskiego urazi większość Polaków i mogą z tego wyniknąć różnego rodzaju komplikacje.

Sądzi, że propozycje dla nowej Polski wysunięte przez Rosję i Niemcy powodowane są jedynie egoizmem. Niemcy proponują zabranie rosyjskiej części ziem polskich, aby wzmocnić swą wschodnią granicę, podczas gdy Rosja chce utworzyć państwo polskie z terenów zajmowanych przez Rosję, Niemcy i Austrię w celu zapewnienia sobie Gdańska jako rosyjskiego portu. […]

28 kwietnia 1917

[…] Najpierw dyskutowaliśmy [z Balfourem] na temat Polski i określiliśmy wstępnie, gdzie powinny przebiegać jej granice. Oczywiście główną przeszkodę stanowi kwestia dostępu do morza. W grę nie wchodzi nic poza Gdańskiem, a droga do niego wiedzie przez Prusy Wschodnie. […] Balfour sądzi, że można ustanowić wolny port i w ten sposób zadowolić Polskę. Nie patrzę w tej chwili na to rozwiązanie przychylnie, zwłaszcza iż stawiałoby to Niemcy i Polskę na wrogich pozycjach i wystarczyłaby najmniejsza prowokacja, aby wysuwać wzajemne zarzuty. Nie doszliśmy w tym punkcie do żadnego wniosku, gdyż żadnego nie dało się sformułować. Gorąco opowiadałem się jednak za odbudową i ożywieniem Polski – dostatecznie silnej i rozległej, aby stać się państwem buforowym między Niemcami a Rosją. […]

22 września 1917

[…] Polacy usiłują powołać rząd tymczasowy, dla którego chcieliby zdobyć uznanie tego kraju. Paderewski tak przesadnie wyraża swą wdzięczność i wychwala moją osobę, że zawsze wprawia mnie w zakłopotanie. Gdyby nie był tak naiwny i dziecinny, wzbudziłoby to moje podejrzenia. Wypowiada się o mnie tak, jakbym został zesłany przez Boga, aby ocalić Polskę, i dopatruje się moich działań, które – jak twierdzi – wszędzie i zawsze wspierają Polskę. Zmianę stanowiska Brytyjczyków w sprawie Polski przypisuje właśnie mnie.

W tym ostatnim jest ziarno prawdy i jeszcze więcej w przyznaniu mi zasługi za to, co mówi prezydent, opowiadając się za Polską. Jego wyobraźnia jednak dziko galopuje, gdy twierdzi, że od czasu Napoleona jestem jedynym człowiekiem, który zrozumiał znaczenie odbudowania polskiej państwowości dla pokoju w Europie. Jego deklaracje wprawiają mnie w nieme osłupienie. […]

4 września 1918

Dmowski, przewodniczący Komitetu Narodowego Polskiego z siedzibą w Paryżu, zjadł z nami lunch. […] Dmowski włada ośmioma językami, zgłębił całą historię Europy i jest w sumie jednym z najlepiej wykształconych ludzi, jakich znam. Rozmawialiśmy o Polsce i jej przyszłości. […] Jest przekonany, że gdyby Niemcy i Rosja pozostały monarchiami, polska republika nie przetrwałaby między nimi. W takim wypadku, jego zdaniem, Polska powinna stać się monarchią, choć liberalną. Nie sądził, aby Polak mógł być wybrany na króla, z uwagi na spory wewnętrzne. Wedle jego opinii należałoby poszukać władcy w jakimś innym kraju. […]

Paryż, 4 listopada 1918

[…] Przybyłem do Europy, aby nakłonić do poparcia prezydenckich warunków pokojowych. W Stanach Zjednoczonych pozostaje wrogo nastawiona i wpływowa grupa, otwarcie mówiąca, że nie popiera warunków prezydenta i próbująca podburzać do odrzucenia ich nie tylko amerykańskich obywateli, ale i sprzymierzonych. Okazuje się, iż rządy są równie wrogo nastawione do jak nasi właśni oponenci. Przypuszczam, że zwykli ludzie zarówno w Ameryce, jak i w Europie popierają prezydenta – z pewnością byłoby tak, gdyby pojmowali, o jak istotne sprawy toczy się gra. Niestety, nie ze zwykłymi ludźmi musimy się układać.

4 grudnia 1918

[…] Dmowski omawiał polskie sprawy i kwestię utworzenia Rzeczpospolitej Polskiej. Jest bardzo zaniepokojony bolszewicką Rosją po jednej, a Niemcami po drugiej stronie […]. Uważa, że Niemcy znajdują się myślowo o trzysta lat wstecz, gdy mowa o cywilizowanej Europie, i z tej przyczyny poniosły klęskę. Wielokrotnie zapisywałem w dzienniku podobną myśl. Nakłaniałem Dmowskiego do zachowania umiaru i stworzenia rządu koalicyjnego, aby przynajmniej mieli przed sobą perspektywę zgodnych działań. […]

2 lutego 1919

Jednym z przyjemniejszych akcentów dnia był list z Polski od premiera Ignacego Paderewskiego. […] Oznajmia: „Pan jako pierwszy uznał nowy polski rząd, podobnie jak ożywił Pan nasze nadzieje, kiedy Polska pogrążona była w rozpaczy. Mój kraj błogosławi Pańskie imię, a rząd przesyła Panu wyrazy szczerego oddania i głębokiej wdzięczności”.

List przyniósł major Schelling. Powiedział, że w pierwszej mowie po objęciu urzędu premiera Paderewski oznajmił, że Polska nigdy nie miała lepszego przyjaciela niż Pułkownik House i że Polacy powinni obsypać mnie błogosławieństwami. Co więcej, ma nadzieję, że pierwszym pomnikiem, który zostanie wzniesiony w odrodzonej Polsce, będzie pomnik Pułkownika House’a.

źródło: Lobbyści. Zachodni rzecznicy polskiej niepodległości, t.1-2, pod redakcją Andrzeja Turkowskiego, Warszawa 2021.